Żyjemy w czasach, w których zdjęcia biznesowe z AI stają się realną alternatywą dla tradycyjnej fotografii. Zwolennicy nowych technologii chwalą sztuczną inteligencję za nieograniczone możliwości, elastyczność modyfikacji i szybkość działania. Fani klasycznej fotografii okopali sie na swoich pozycjach z przekonaniem, że tylko człowiek potrafi nadać portretowi fotograficznemu odpowiedniego charakteru i głębi. Kto ma rację? Czy są realne różnice między obrazkami z promptów a fotografią w tradycyjnym wydaniu? Jak się to wszystko ma w odniesieniu do zdjęć biznesowych? O tym w dzisiejszym artykule. Wygene… to znaczy… zrób sobie ulubioną kawę i lecimy.
Spis treści
Zdjęcia biznesowe z AI – luksus na który Cię stać
Jeszcze kilka lat temu wykonywanie zdjęć wizerunkowych do CV czy na stronę firmową było domeną fotografów. Dziś moduły AI dostępne w popularnych aplikacjach sprawiają, że potencjalni klienci zamiast wybrać się do studia, coraz częściej sami wykonują i przerabiają swoje zdjęcia. Wystarczy smartfon lub proste narzędzie online, aby w kilka sekund wykonać selfie, wygładzić skórę, usunąć tło czy wygenerować nowe warianty portretu, z inną scenerią, outfitem itd.
Niedawno jeden z coach’ów biznesowych podważył sens dalszego istnienia profesjonalnej fotografii, argumentując to możliwościami AI w zakresie generowania zdjęć, w tym zdjęć biznesowych. Jedno kliknięcie i oto są one- piękne, pachnące luksusem, tysiąc sto szesnaście ujęć w różnych koszulach, krawatach i marynarkach.
Sztuczna inteligencja a treści wizualne
Trudno udawać, że nic się nie dzieje. Sztuczna inteligencja otworzyła przed uniwersum treści wizualnych możliwości, o jakich kilka lat temu nikt nawet nie marzył. Od momentu pojawienia się AI w powszechnym obiegu każdy z nas choć raz zachwycił się „dziełem” wyplutym z Midjourney czy innego Canva AI. Realizacja wielu z nich w ramach tradycyjnego procesu (o ile w ogóle możliwa) pochłonęła by zapewne olbrzymie budżety, czas i energię.
Z punktu widzenia twórców wizualnych ta sytuacja to olbrzymie wyzwanie. Tym większe, że podobna automatyzacja wiąże się z oszczędnością czasu i kosztów – czymś, co biznes kocha, lubi, szanuje. Można powiedzieć, że ulepiony z krwi i kości twórca staje się powoli wyrostkiem robaczkowym całego procesu. Do wycięcia. Choć tak na wszelki wypadek sprawdziłbym, czy aby nie wątrobą?

Komu bije dzwon?
Wraz z rozwojem AI wielu tzw. ekspertów od przyszłości wieszczy upadek zawodów związanych z branżą kreatywną. Mówi się o tym, że już za chwilę z powierzchni ziemi znikną m.in. copywriterzy, graficy, a także filmowcy i fotografowie. Skoro bowiem algorytm w kilka sekund potrafi wygenerować tekst, film lub zdjęcie w dowolnym stylu, to po co w ogóle sięgać po pomoc specjalistów? Zasadniczo trudno się z taką argumentacją nie zgodzić. Z jednym, małym zastrzeżeniem.
Ludzka kreatywność nie jest zbiorem danych i wzorców, które można wytrenować w kwerendach. Powiązanych z nią emocji, interpretacji czy wyczucia sztuczna inteligencja nie jest w stanie odtworzyć. AI może oczywiście perfekcyjnie naśladować określony styl czy strukturę, ale nie potrafi oddać osobistego rytmu twórcy, jego kaprysów, intuicji ani błysków natchnienia czy myślenia abstrakcyjnego, ponieważ zwyczajnie… nie rozumie czym są. Tymczasem to właśnie te drobne „niedoskonałości” – niczym powierzchnia kamienia: porowate, pełne mikro-szczelin i kontrastów- stanowią o unikalnym charakterze. Gdyby wszystko było idealnie gładkie, niczym wypolerowany marmur, odbiorca ślizgałby się po znaczeniach jak po lodowej tafli, niczego nie czując.
I to jest w moim odczuciu największy problem treści generatywnych – ich niepohamowana nadprodukcja, która z czasem doprowadzi do sytuacji, że jak kania dżdżu będziemy wypatrywać tego, co niedoskonałe, ale autentyczne, głębsze i prawdziwe.

Paradoks treści generatywnych
Słucham z uwagą opinii współczesnych mędrców internetowych, którzy w przypływach objawień przekonują, że AI już za chwilę będzie nam wszystkim zabierać pracę, pisać książki, robić zdjęcia, a nawet kręcić produkcje filmowe na miarę tych z Hollywood. Brzmi prawdopodobnie, ale jednocześnie jest w tym myśleniu zawarty kompletny paradoks. Czy zamiast Hemingway’a czy Szekspira będziemy pasjami pochłaniać powieści pisane przez algorytmy? Albo chodzić na filmy, w których zamiast Roberta de NIro gra jego łudząco podobny, cyfrowy awatar?
W końcu też – po co to wszystko? Dla kogo? Jeśli chcesz, żeby ludzie reagowali prawdziwie, musisz dać im coś prawdziwego. Masowa, sztuczna produkcja treści nie wywoła prawdziwych emocji – tak samo jak wytarte frazesy nie prowadzą do głębokiej rozmowy. Chcesz generować treści i oczekujesz prawdziwych, autentycznych, niegeneratywnych reakcji?
AI w fotografii
Jestem również spokojny o swoją dziedzinę, czyli fotografię. AI potrafi tworzyć świetnie wyglądające obrazki, ale to wciąż tylko obrazki – bez kontekstu, bez historii, bez sensu. AI może symulować światło i kadry, świetnie rozbudzić wyobraźnię, ale to nadal wyłącznie symulacja.
Kompozycja kadru, ustawienie światła, interakcja z modelem, za tym wszystkim stoi żywy człowiek. Dzięki temu fotografia działa na odbiorcę nie tylko wizualnie, ale także emocjonalnie. W zalewie generatywnych wizuali fotografie tworzone przez „człowieka dla człowieka” mogą być jeszcze cenniejsze niż dotychczas. Za to, że są prawdziwe. Za to, że noszą ślady osobistego spojrzenia autora na indywidualizm fotografowanej osoby, co samo w sobie czyni je czymś unikalnym i … niegenerowalnym.
AI w fotografii biznesowej
O ile jeszcze wykorzystywanie sztucznej inteligencji do eksperymentów z obrazkiem może być całkiem niezłą zabawą, o tyle operowanie takimi „zdjęciami” w przestrzeni zawodowej wymaga szczególnej ostrożności. Tu bowiem o wiele bardziej od efektu „wow” liczy się autentyczność i wiarygodność. Żaden szanujący się manager nie zaryzykuje, by swój wizerunek w mediach społecznościowych kształtować na profilówkach z AI. Z kilku powodów:
- Ryzyko utraty zaufania – wizerunek zawodowy opiera się na wiarygodności. Jeśli odbiorcy dowiedzą się, że zdjęcie jest sztuczne, mogą poczuć się wprowadzeni w błąd. A w świecie biznesu reputacja to kapitał, który trudno odbudować.
 
- Rozpoznawalność i spójność – zdjęcie profilowe ma pomóc w szybkim skojarzeniu osoby. AI może wygenerować twarz, która wygląda atrakcyjnie, ale w rzeczywistości jest „kimś innym”. To wprowadza zamieszanie, którego negatywne skutki możemy odczuć w trakcie spotkań na żywo i w relacjach z klientami.
 
- Aspekt prawny i etyczny – firmy coraz bardziej zwracają uwagę na transparentność. Wykorzystywanie sztucznie wygenerowanego wizerunku może rodzić pytania o to, co jeszcze w komunikacji jest „podkręcone” albo nieprawdziwe.
 
- Unikalność i marka osobista – prawdziwe zdjęcie opowiada Twoją historię, określają Twoje cechy, Twoją osobowość. Zdjęcia biznesowe z AI to obrazy zgodne z trendami, ale przez to anonimowe i pozbawiony tego „czegoś”, co wyróżnia Cię na tle innych.
 
- Ryzyko wpadki wizerunkowej – algorytmy czasem tworzą obrazy z błędami * (dziwne dłonie, artefakty, nienaturalne proporcje). W świecie profesjonalistów nawet drobny szczegół może odwrócić uwagę od treści, ośmieszyć lub podważyć powagę przekazu.
 
* Coach, o którym wspomniałem wcześniej, wrzucił na swojego bloga zdjęcie z… sześcioma palcami u jednej z rąk. Takie bonusy od AI czasem ciężko zauważyć, ponieważ nasza percepcja nie dopuszcza błędów „w naturze”. Modele generatywne w ogóle nie widzą tego problemu.
Obiektywnie rzecz biorąc, na ten moment sztuczna inteligencja z realizmem (w fotografii i nie tylko) radzi sobie mocno średnio. Jeśli niczego nie doda, to w najlepszym wypadku wypluwa zdjęcia wyglądające jak jakieś – za przeproszeniem – rendery. Taki obrazek jak ten poniżej oczywiście wygląda dobrze, ale patrząc na niego trudno uniknąć posmaku taniego plastiku z Temu.

Co przyniesie przyszłość?
Co przyniesie przyszłość? W jakim kierunku rozwiną się nowe technologie napędzane silnikami AI? Nikt tego nie wie, aczkolwiek jedno jest absolutnie pewne. Sztuczna inteligencja nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Modele stają się coraz bardziej zaawansowane, coraz lepiej czują niuanse i subtelności. Zarówno dla fotografów, jak również reprezentantów innych branż kreatywnych, używane z wyczuciem, mogą być fantastycznym wsparciem w codziennej pracy.
Ten nowy, ponoć lepszy świat rodzi się na naszych oczach i wszystkich nas czeka fascynująca podróż.
	
